Przesiadka z samochodu na rower to nie zawsze wyłącznie kwestia naszych chęci. Miasta borykają się z wieloma problemami, przez które dwa kółka niekoniecznie są optymalnym wyborem do codziennego przemieszczania się. Tyczy się to m.in. zbyt małego zaangażowania władz i braku zrozumienia sedna sprawy, a także faworyzowania ruchu samochodowego. Nie można też pominąć faktu, że mieszkańcy blokują niektóre inicjatywy – niestety czasem całkiem słusznie.
Kiedyś miasta dzielono na strefy pełniące różne funkcje, pomiędzy którymi możliwe było swobodne poruszanie się autem. Dzisiaj, gdy już ponad połowa ludzkości mieszka na terenach zurbanizowanych, stare schematy nie działają i trzeba szukać nowych rozwiązań. Jednym z pomysłów jest miasto 15-minutowe.
Koncepcja ta zakłada planowanie wielofunkcyjnych, kompletnych przestrzeni, w których każdy może w kilkanaście minut dotrzeć w różne miejsca – m.in. do pracy, sklepu, urzędu czy biblioteki – bez konieczności uruchamiania samochodu. Czyli na przykład rowerem. Co ciekawe, ma to służyć nie tylko łatwiejszemu zaspokajaniu różnorodnych potrzeb oraz poprawie ogólnego komfortu życia, ale też tworzeniu zgranych społeczności.
Ostatecznie wszystko sprowadza się do dwóch podstawowych kwestii: racjonalnego planowania przestrzeni oraz projektowania infrastruktury przyjaznej zarówno ludziom, jak i środowisku. Trudno nie zgodzić się z tym, że w wielu częściach miast możliwości zmian są dość ograniczone – nie oznacza to jednak, że ich wcale nie ma.
Spójrzmy na Barcelonę. W każdy piątek na godzinę wyłączany jest w niej ruch samochodowy, dzięki czemu rowerzyści mogą bezpiecznie dotrzeć do pracy czy szkoły. W Londynie zamknięcie części ulic dla ruchu samochodowego znacząco zwiększyło liczbę rowerzystów i pieszych, przyciągnęło też w tamte rejony nowych mieszkańców. Podobnie w Berlinie. Plan przygotowany na czas trwania epidemii ma nie tylko być kontynuowany, ale i rozszerzony o kolejne ulice. Zresztą przykładów nie trzeba szukać daleko. Już od przyszłego roku na krakowskim Kazimierzu uruchomiona zostanie strefa czystego transportu.
Na świecie nie brakuje przykładów miast, które można nazwać rowerowymi potęgami. Należy do nich m.in. Kopenhaga, stawiająca nacisk na zrównoważony rozwój. W stolicy Danii dokłada się wszelkich starań, aby rower był oczywistym środkiem transportu. Z badań wynika, że jej mieszkańcy posiadają 5 razy więcej rowerów niż samochodów. W sumie jest ich ponad 745 tysięcy! Powstają autostrady, mosty dla jednośladów oraz specjalne miejsca parkingowe. Na przestrzeni 50 lat ruch samochodowy spadł o 32% - i to niezależnie od rozwoju technologii.
Do grona miast, które całkiem nieźle wypadają pod tym względem, zaliczymy też: Wrocław, Poznań, Toruń, Białystok oraz Lublin. Warto również wyróżnić Łódź, Gliwice, Radom i Kielce, w których długość dróg rowerowych wzrosła przynajmniej o połowę od 2018 roku.
RAPORT dostępny jest na: